wtorek, 15 grudnia 2020

Przygotowania

 Zakończyłam produkcję świątecznych kartek. Okazuje się, że trochę za wcześnie spakowałam pudło z napisem "Boże Narodzenie",  bo znajomi dopytują się o karteczki. Dziś wysłałam życzenia moim bliskim i przyjaciołom. Może jeszcze coś pokleję, ale czasu brak. Przecież trzeba przygotować inne rzeczy.  I kilka zdjęć moich prac.









poniedziałek, 2 listopada 2020

Cudowny prezent - weekend na wyspie.


Wracam do bloga. To moje miejsce – bez wulgaryzmów, chaosu i awantur. 

Dziś relacja z cudownego weekendu na Wyspie Sobieszewskiej. Przewędrowałam całą wyspę. Pierwszego dnia – dystans ponad 20 km. Drugiego dnia już mniej, bo czas miałam tylko do południa. Zachwyciło mnie to miejsce. W czasie wędrówki po plaży towarzyszyły mi złociste przebłyski okruchów bursztynu. Były tak maleńkie, że nie warto było ich podnosić. Ale trafiło się też kilka większych. Potem od strony Wisły nasunęła się mgła i szłam nie widząc celu mojej wędrówki. I nagle z tej mgły wyłoniła się Mewia Łacha – skrawek piaszczystej wydmy z niewielką zatoczką pełną ptactwa, mimo ostatniego dnia października. A największą radość sprawiła mi obserwacja fok w naturalnym środowisku. U ujścia Wisły jest mała, kamienna wysepka, na której pomieszkują od kilkunastu lat foki szare. Kilka baraszkowało w morzu a reszta jak wałki leżała pokotem na wysepce. Dobrze je było widać przez lornetkę, ale zdjęć nie zrobiłam, bo aparat nie tej klasy.

Na zdjęciach m.in gałązka rogatka wodnego do złudzenia przypominająca tę świerkową, rak amerykański - wielki szkodnik i roznosiciel raczej dżumy (pewnie przypłynął z biegiem Wisły), garstka bursztynów i muszelek.

Nie mniej zachwycający był ptasi rezerwat nad jeziorem Karaś i Ptasi Raj. To miejsce odpoczynku ptaków podczas jesiennych przelotów. Z wież obserwacyjnych dobrze je było widać. Rozpoznałam tylko kilka gatunków – krzyżówki, łyski, ohary, perkozy, łabędzie. Było ich jednak dużo więcej.

Przy okazji polecam pensjonat Stara Wędzarnia. To położony nad samą Martwą Wisłą zabytkowy budynek odrestaurowany i zaadaptowany do różnych celów. Mogą się tu odbywać wesela, konferencje i weekendowe pobyty.

Chciałabym tu wrócić, ponieważ nie wszystko udało mi się zobaczyć. Została jeszcze śluza w Przegalinie, wieża wodna Kazimierz i kamienna grobla.





 


























poniedziałek, 29 lipca 2019

czwartek, 25 lipca 2019

Sposób na resztki papierów

Chyba każda scraperka ma swój sposób ( albo nawet kilka) na wykorzystanie ścineczków, których nie sposób po prostu wyrzucić. Ja korzystam chętnie z pomysłu Lakuny. Właściwie nic w nich nie zmieniam, bo są idealne i piękne. Dziś kolejna karteczka resztkowa z własnoręcznie zrobionym kwiatkiem.
P.S.
Można mnie też znaleźć tutaj: https://www.facebook.com/dorota.gredecka.77



poniedziałek, 22 lipca 2019

Dzień kartkowy

Iwonka podsyła mi czasem ciekawe filmiki dotyczące robótek scrapowych ale również innych. Naszła mnie Wena i kleiłam sobie karteczki.




















Te powstały po obejrzeniu prac Kristie Marcotte. Ta pani klei karteczki hurtowo i reklamuje w ten sposób
 rozmaite zestawy. Nie doczytałam, czy jest ich producentem, ale można sobie popatrzeć na You Tube.
Nie wszystkie kartki mają napisy, bo nie wiem sama, jakie pojawią się okazje.





















A te zaczęłam robić rok temu. Zrobiłam skrawkowe bazy i porzuciłam nie wiem z jakiej przyczyny. Wyszperała je Joasia, która czasem mobilizuje nie do pracy i tak postanowiłam je dokończyć. Inspirowałam się kursem Lakuny .






Te karteczki wymyśliłam sama, wykorzystując różne ścineczki.



















A te wcale mi się nie podobają.


wtorek, 16 lipca 2019

Ogarniam się

Wycieczkowe reminiscencje - ciąg dalszy.

Z Holandii przypomniał mi się jeszcze pobyt w skansenie z wiatrakami, serowarnią, warsztatem bednarza
 i stolarza wytwarzającego piękne saboty.





































































Z wizyty w Antwerpii warto wspomnieć o domu Rubensa i pięknej katedrze, w której znajdują się jego obrazy.









































Bruksela to instytucje unijne (szkło i aluminium, więc nie przypadły mi do gustu), wspaniała starówka
i oczywiście czekolada. Robiąc zakupy odwiedziłam kilka sklepików, gdzie na miejscu wytwarza się te czekoladowe pyszności i mnie trochę zemdliło, bo wszędzie czegoś próbowałam. Na zdjęciu pan
 z czekolady w naturalnym rozmiarze i siusiający chłopiec, również czekoladowy.



























Byłam też w Hadze m.in. przed pałacem króla Belgów (pełni on tam funkcję premiera). Właśnie jechał samochodem pod eskortą i udał mi się z autokaru pstryknąć fotkę.



















Ostatni punkt programu to wizyta w Kolonii i zwiedzanie katedry.
























Ale najlepsze następuje w drodze powrotnej. Jadę sobie, drzemię i myślę jaką kieckę włożyć na ślub bratanicy (6 lipca). Z miłych rozmyślań wyrywa mnie telefon od syna, że 7 września biorą ślub i czy zrobię zaproszenia. Cały spokój szlag trafił. Przyjechałam do domu, zamiast odpocząć zabrałam się za te zaproszenia, aby na ślubie bratanicy można było część ich rozdać. Przyjechał też syn z narzeczoną, kończyliśmy zaproszenia w trybie pilnym, kiecki nie kupiłam ale miałam w szafie coś ładnego ze ślubu córki sprzed 5 lat. Nawet pasowała, nie przytyłam za mocno, kolorystycznie pasowała do druhen, więc się udało.
A to zaproszenia na ślub mojego synusia. Wesele będzie na przystani nad jeziorem, więc wystrój będzie w klimatach żeglarskich.